To jest ten Almodóvar, którego zawsze polecam tym, co jeszcze żadnego jego filmu nie widzieli. Nie jest moim ulubionym Almodóvarem (ale jednym z najulubieńszych, owszem) i na pewno nie najlepszym ze wszystkich, lecz jest zdecydowanie najbardziej przejrzysty, dobrze się to ogląda i chyba nie powinno być problemów z rozszyfrowaniem niczego. W "Volver", jeszcze bardziej, niż w innych swoich filmach, reżyser z czułością mówi o kobietach, które - jak sam powiedział - uważa za bardziej fascynujące i inspirujące od mężczyzn (to mówi gej, zwróćcie uwagę ;) Ten film opowiada o świecie kobiet. Kobiet, które nawzajem się wspierają, są solidarne i lojalne, pomagają sobie we wszystkim, nawet jeśli jest to zakopanie trupa męża wraz z zamrażarką. A jeśli się ranią, to po latach wracają - volver - aby naprawić błędy i prosić o wybaczenie. I umieją przebaczać. A faceci w tym czasie piją piwo oglądając mecz albo gwałcą własne córki.
Almodóvar urabia kobiety, bo chciałby być (a może już jest) jedynym buhajem w zagrodzie.
'A faceci w tym czasie piją piwo oglądając mecz albo gwałcą własne córki' - ród męski ma tutaj zdecydowanie przechlapane.